Duvet .

siedziała gdzieś na jednym z tych łóżek bawiąc się poduszką i popijając po woli bacardi breezer. gdzieś miała schowaną komórke nie wiadomo po co, czuła, że czeka na jakiś telefon/sms, lecz sama nie wiedziała dlaczego/ po co. no nic, i tak siedziała. ale nie jak sierota.

i ile można siedzieć, dopiła i sobie poszła :c

Usiadła na na różowej kanapie myśląc o tym jak można zrobić cały klub na różowo . Sądziła , że to kompletny kicz . Ale i tak tu przyszła xd . I wypiła już 8 drinków . Nudyyyyyy ..............

leżała na jednym z tych łózek oglądając swoje nowe buty i pijąc milionowego breezera tego wieczoru. trudno, znów się tak nawali, że będą musieli ją wynosić ;c a ostatnio czesto jej się to zdarzało. i czekała na liyę.

Weszła do środka i zobaczyła rozwaloną Carmen na jednym z łóżek.
- Carmen! Jak cieszę się, że Cię widzę. - powiedziała radośnie podchodząc do przyjaciółki

- czeeeść - uśmiechnęła się wydając radośne właśnie przywitanie, trochę chrypiała, pewnie od krzyków i zimnych napojów. usiadła już normalnie na łoooożu, żeby nie było, że rozwaliła się dyspozycyjnie jak z killerze. tak mi się przypomniało - a więc co u ciebie się zmieniło od naszego ostatniego spotkania? - napiła się łyka swojego trunku.

- Szczerze mówiąc to chyba raczej nic. Nadal truję się soczkami, palę co pięć minut i nie zaliczyłam nikogo nowego. - powiedziała i się uśmiechnęła - A co u Ciebie?

- no. właściwie. nic. takiego. co by mogło wciągnąć - uśmiechnęła się dopijając trunek między słowami. ostatnio jak pisałam często jej się do zdarzało. dużo rzeczy ostatnio robiła, szczególnie te które porzuciła. aż mi się zrymowało xd - znaczy, dużo się działo, aleee nie jest to super ciekawe - uśmiechnęła się odstawiając pustą butelkę.

- No opowiadaj! Przecież mamy czas - powiedziała wyszczerzając swoje zęby xd

- tylko zbytnio nie wiem od czego zacząć - roześmiała się zamawiając kolejny drink - a tyy nic nie zamawiasz? znaczy dalej trzymasz się postanowienia? - uśmiechnęła się podziwając jej silną wole, bo jej się nigdy takie postanowienia nie udają, zaraz z niej ofiarę losu zrobimy xd

- Ja się nie skoszę... albo i nie... no dobra tego samo co dla tej pani - powiedziała do mężczyzny, który stał nad nimi, nic jej nie przychodziło do głowy, miała kompletną pustkę więc co miała zrobić - Zaczynaj od początku! - powiedziała nadal 'susząc zęby' xd

- a więc od początku... - popawiła się na stosie poduszek jedną głaszcząc czy coś w tyn stylu - teraz ostatnio wyjechałam do londynu bo coś niezbyt dobrze było z ojcem. no i wyjechał niby do pracy na super kontakt, jednak coś było z jego zdrowiem i nie chciał, żebym się niby martwiła... - ścisnęła swojego drinka bawiąc się kieliszkiem - spotkałam tam starych znajomych, niestety... - pokiwała glową, wiadomo. starzy znajomi - stare imprezowe zwyczaje. czasem miała wrażenie, że się stacza - jak wróciłam odezwał się chuck i mam wielki mętlik w głowie... no tyle chyba - westchnęła upijając trochę trunku.

- No to nie źle. I ty mówisz, że nic wielkiego się nie wydarzyło. - powiedziała i napiła się trunku. - A jak tata?

- noo, już go więcej nie odwiedze - spuściła wzrok na tą podstawke na świecie i przejechała po niej palcem. pewnie chciała prawić czy jest chropowata czy gładka xd - ale trzeba iść dalej i o tym nie myśleć - pokiwała głową i uśmiechnęła się.

- Ta... trzeba iść dalej - powtórzyła wpatrując się w świece po czym się napiła i odwróciła z powrotem wzrok na Carmen - A co z Chuckiem? Pisał? Jak właściwie śmiał?! - oburzyła się.

- znaczy przez przypadek spotkaliśmy się na uczelni, potem musiałam iść, to powiedziałam żeby napisał... no i napisał. umówiłam się z nim jutro, ale sama nie wiem czy pójść... - spojrzała na kieliszek, a potem na liyę.

- Wiesz, że nie jestem najlepsza w sprawach sercowych, więc boję Ci doradzać. - powiedziała i napiła się ponownie swojego drinka - Jeśli nadal masz do niego uraz i nadal Cię to boli... Właściwie co do niego czujesz w chwili obecnej?

przejechała ręką po czole i dopiła drinka odstawiając pusty kieliszek na jakąs tace która stała niedaleko.
- sama nie wiem... z jednej strony cały czas gdzieś siedzi we mnie ten żal i nienawiść za te zdjęcia, a z drugiej... - uśmiechnęła się nikle.

- Okej rozumiem - powiedziała z lekkim uśmiechem - Chciałabym Ci pomóc, ale się na TYCH sprawach nie znam - dodała ze smutkiem, że nie może pomóc koleżance - Musisz się z tym uporać sama. - i dopiła drinka.

- zobaczymy jak jutro będę. najwyżej ucieknie do łazienki i zamkne sie tam - roześmiała się, wiedząc, że pewnie tak pewnie tak będzie bo zawsze nie lubi wyjaśniać i innych takich rzeczy. szczególnie takich, nieważne.

- Najlepsze rozwiązanie na wszystko - zaśmiała się i dodała - Czekam na relację z jutrzejszego spotkania.

- jeśli napiszę to znaczy, że żyje, nie zabił mnie - uśmiechnęła się i stwierdziła, że już więcej nie będzie nic zamawiać bo chce być trzeźwa i powiedziała to na głos, co jest najfajniejsze. bo miała dość już budzenia się z podpuchniętymi oczami.

- A niby dlaczego on ma Cię zabić? Myślałam, ze ty prędzej zabijesz jego - powiedziała z uśiechem bawiąc się poduszką/

- dlatego, ze zaczne histeryzować albo coś w tym rodzaju - roześmiała się. właściwie była do tego zdolna. nie to, że wariatka tylko jak ktoś ją doprowadza do takiego stanu to jej się zdarza - jaa nie zabijam, przynajmniej do tej pory nie odkryłam w sobie mordercy!