kuchniaaaa.

myślałam, że to bedzie taka kuchnia jak w hell kiczen :c nieważne.
więc przyszli tutaj z saszą, ale to chyba jasne przy liczebności imprezy, bo tylko oni tam byli. więc on usiadł gdzieś na krześnie które widać bawiąc się serwetką bo nie umiał nic gotować. umiał grac na garach, bo na perkusji też umiał. ale skroomny jest to się nie chwalił, że ma wiele ukrytych talentów. mam dziś dużo weny, macie szczęście.

- czy w tej kuchni nie ma orzechow? - saszka ze zrezygnowaniem usiadla na ladzie - to yy moze byc jajecznica?

X))))))))

- tłuszcze wielonienasycone są korzystne dla zdrowia, chętnie - podrapał się po głowie, bo to zabrzmiało jakby był jakimś dietetykiem, ale to wina jego mamusi i jej zdrowego żywienia. więc biedny gore musiał jeść chipsy potajemnie w barach, uu :C - a może opowiesz coś o sobie w takim razie, bo chyba wydajesz się interesująca? - oparł się o krzesło, znaczy wiecie o co chodzi. rozwalił się na nim mówiąc krótko.

- a wiec - tu saszka wyjela jajka z lodowki, olej no i takie rzeczy - interesuje sie sztuka, rzecz oczywista szkicuje, czasem tez cos pomaluje - aha, ale raczej saszka maluje paznokcie - a ty, krolewicz z bajki, o angielskim usposobieniu? fajnie, fajnie.

- hmm - tutaj nastała chwila milczenia, musiał wyciąć te ciekawsze zainteresowania, zostawiając te złe - no więc... - opowiadanie o sobie zawsze było dla niego dziwne, nie umiał ubrać tego wszystkiego w słowa - w uk miałem swój zespół, ale się niezbyt uczyłem, więc wysłali mnie tutaj. nie mam zbyt dużej rodziny i nie wiem co chcesz jeszcze wiedzieć - uśmiechnął się opierając jedną rękę na blacie stołu. bo alex mi sie kojarzy tylko z muzyka, wiec nie wiem co do niego napisać innego :c

- zagrasz mi cos? - zapytala i rozbila jajka, nagrzewajac patelnie.

- jeśli chcesz - rozłożył ręce podchodząc do niej i opierając się tyłkiem o blat, bo akurat miał go na tej wysokości. nie wiedziałm gdzie ma instrumenty, pewnie w sklepie :c

saszka cmoknela go w policzek, o tak. tylko skarbie nie spal jajecznicy.

zaraz dżor spali sobie tyłek, będzie fajniej.
objął ją gdzieś w talii mając nadzieje, że nie walnie go tą rozgrzaną patelnią w łeb, niezbyt by to było przyjemnie, prawda? a on jest taki miiły.

- wybieraj: bedziesz jesc spalona jajecznice i sie ze mna calowal czy moze zjesz normalny pozywczy posilek?

- wiesz, jedzenie zawsze może poczekać - uśmiechnął się chytro, hęhę, i położył rękę na tym kurku od gazu w kuchence gazowej, pewnie w celu zamknięcia dopływu na ten palnik gdzie stała patelnia. łatełer.

uśmiechnęła się, szeroko, aha. no tak, całowali się, ale fajnie. położyła ręce na jego biodrach, byl taki szczuply.

ale nie był zagłodzony, broń boże. lekko ją uniósł pewnie w zamiarze posadzenia jej na blacie, ale ją upuścił xdd żartuję. ulokował ja bez żadnych poturbowań na blacie, pewnie był zimny, czyli niezbyt przyjemny. gdyby miała bluzkę, byłoby mu latwiej :c

sukienka ma suwak :<

- dziekan bylby mega podniecony - powiedziala i przyciagnela go do siebie

dzięki bogu! <3333 lowe go jak eda.
- miejmy nadzieje, że nie ma tutaj kamer - z drugiej strony byłoby śmiesznie. chodź raczej nie. potem wszyscy oglądali by ich tyłki. fuj. no i bum sialala rozpiął jej sukienke macając ją po udach!
pacz to xd o matko.

ahahahah <3333333
klikaj

usmiechnela sie i zdjela jego bluzke/koszule czy co on tam mial, nie wiedziala, teraz liczyl sie tylko on, zero dziekana, zero mathiasa (:<<<<). jejku, byl boski.

klik klik. zrób jakiś inny kolor linka :c

no więc też miał w swojej szanowniej dupie dziekana i jakieś fajne dziewczyny (sori, nie gustuję w dziewczynach więc nie wiem jaka mogłaby podniecić go.) a miał koszulke, nie patrzyłaś seta! aj dont lajk juł enimor. żartuję. posmyrał ją po plecach i obcałował jej szyję. hym.

tu się gotuję a nie całuje!
choć ponoć każde miejsce jest do tego dobre...

gorzej jak się usiądzie na gazie :ccc nieważne.

i dupa spieczona.

sasza jakby nigdy nic delikatnie podniosla sie z blatu.
- aha, ale my chcemy zapoczatkowac nowy sposob uzytkowania kuchni - powiedziala i dalej przyciagnela do siebie gore.

pieczeć a'la dupa. fuuj.
- chyba zresztą o wiele przyjemniejszy niż gotowanie - wymamrotał bo był zajęty rozpinaniem jej stanika i swojego paska przy okazji, z rozpędu, miał, ale zapomniałam dać w secie.
lowe tą buźke.

przytulila sie do niego. ehe, prowadz karme, sasz nie ma pomyslow. XDDDDDDDD

ale budujesz moje posty. ja ci mogę walnąć na 8756 stron bo dziś jestem pobudzona jakaś i chyba mam adhd. albo coś mi do coca coli dosypali. chodź wena mi już siada.
no nic, dobrze, poradził sobie już z jej stanikiem więc pora na to co jest niżej. . rozwala mnie ta buźka. całował przy tym jej brzuch i inne bajery, prawda.