jakaś ulica i wysoki krawężnik

tutaj się zbierają wszyscy wyrzuceni z imprezy, więc może i ty?

przyszli tutaj dość chwiejnym krokiem, nie budząc zainteresowania policji, całe szczęście. poza tym ładne, niebieskie buty gore stały się już czarne bo chodził po największych brudach :c
- well don't you always do the same... - zafałszował stając w pozycji 'do lotu' na krawężniku xd wiecie, ręce rozłożone po bokach, w jednej stręt w drugiej flaszka. ale pijoki xd

- stań jeszcze na jednej nodze to się przewrócisz - wybuchł śmiechem czak.

- nie przewróce, patrz! - no to stanął na jednej nodze, machając nią nawet, ale przez przypadek machnął butelką i rozbił :c i w końcu i tak się przewrócił - ale racji i tak nie miałeś! - kopnął jakiś kamyczek, dość chwiejnie zapalając papierosa tym razem.

- Ta, bo ja nigdy nie mam racji - odrzekł i napił się ze swojej butelki;P - Ile wypiłeś?

gore był zły z matematyki xdd żartuje. musiał sobie policzyć na palcach.
- moje sześć tekil, dwie podwójne i martini lily - pokiwał głową patrząc na swoje palce na których wyliczał! - i tą butelke - spojrzał na szczątki szkła - a tyy? - usiadł w końcu, zmęczył się xd

Usiadł obok niego i znów się napił.
- Nie liczyłem. - i znów xd - chcesz?
Nie mam weny xd

- nie - skrzywił się i chwycił czaka za kark xdd omatko, zaraz będzie, że są gejami - i w prawo i w lewo i w górę w i dóół! - śpiewał kiwając się i przy tym też głowę czaka, prawda! a dlatego to, bo jak był na jakimś weselu to to śpiewał cały czas.

- I w prawo i w lewo i w górę i w dół - powtórzył czak, bo miał taką potrzebą - już mi sie w głowie kręci - Ale dajemy dalej... i w prawo i w lewo...

przechadzała się za potrzebą kupna papierosów, ale nigdzie ich nie było. usłyszała tylko jeden dziwnie znajomy głos, a drugi dziwnie nieznajomy i cofnęła się kilka metrów do tyłu, żeby zobaczyć kto to tak drze gębę xd przepraszam, miałam porzebe ją wtrącić do gry, lepsza ona niż dziekan. no i zobaczyła balangę i papierosy!
- no cześć - powiedziała, zabrała papierosy i usiadła na krawężniku na przeciwko kilka metrów dalej paląc papierosy wlaściwie chyba gorego xd

- ej, moje fajki! - krzyknął wyrywając się do biegu i to tyle xd ale bieg niestety mu nie wyszedł i się wywalił! dodam, że na czaka, tak fajnie. znaczy chyba nie fajnie. i usnął chrapiąc głośno, bo ide zaraz :c

- czeeeść -powiedział czak, nie zwracając uwagi kto się dosiadł - i w prawo i w górę... - zaczął fałszować xd od początku to robił, ale teraz już słowa. czak kocha piosenki biesiadne, dlatego nie śpiewa niczego normalnego xd żarcik. nic mu nie przychodziło do głowy, dlatego ciągle powtarzał to w kółko.

- tak, tak, cztery razy po dwa razy, osiem razy raz po raz o północy ze dwa razy i nad ranem jeszcze raz, aha - wybuchła śmiechem patrząc na gorego, właściwie dla niej, nieznajomego leżącego na czaku xd - zmieniłeś orientacje, bass? - udała głos dziekana i nawet jej się to udało! i stanęła nad nimi triumfalnie paląc papierosa.

- Tak panie dziekanie - powiedział i próbował się podnieść i gorego bo w końcu na nim był - Ale to nie oznacza, że nie pożyczę panu obiecanych pornosów, panie dziekanie.

- i tak nagrałem to co robiłeś wczoraj, więc mam własnej roboty, bass - dalej udawała dziekana w nadziei, że oprzytomnieje. więc kopnęła lekko gore, żeby zlazl z czaka bo to wylądało dość dwuznacznie, no jednak xd - a teraz śpisz tutaj czy idziesz do pokoju? - powiedziała już jako karmę, nagła zmiana ciał!

- Do pokoju. - wstał i podał rękę kumplowi, jak to brzmi xd - Carmen, co tu robisz? - spytał jak głupi, pijany ćpun xd