Pokój 202.

Sasza przekręciła się na łóżku. Aha, ehe, ale nuudda.

one lecą na takie bajeryyy. no to przyleciał, całkiem śpiący, dali mu swój klucz! wlazł do pokoju, saszy nie było (bo nie ma na forum). wyszedł na taras bo jestem pewna, że był, zapalił kilka papierosów pod rząd bo nie wziął swojego towaru :c wiadomo, nie chce być złapany. a potem poszedł spać, prawda. trzymając w ręku pilota od tv.

weszla do pokoju i porzucila karte magnetyczna na stoliku. gore lezal na lozku, spal rzecz jasna. saszka zgasila swiatlo w lazience, wylaczyla telewizor, wziela vogue i polozyla sie kolo gore, opierajac sie o jego reke. bedzie miec ciekawa niespodzianke - zmeczona dziewczyne w swoich ramionach.

poprzewracał się jeszcze trochę z boku na bok mamrotając coś w stylu 'mamo, nie chce dziś na łyżwy, zostaw mnie' machając przy tym nogą, ale nikogo nie pokopał, tym lepiej. otworzył najpierw jedno oko, potem drugie, ale już dość tych szczególów. uśmiechnął się do saszy, objął ją gdzieś w talii i znów usnął xd zartuje.
- jak miło cię widzieeć - stwierdził radośnie, prawda.
zapomniałam dodać, że nie miał koszulki!!11

ty bys chciala eda bez koszulki !!!!!!!!!!!!!111

- wzajemnie - odpowiedziala i usmiechnela sie.
rzucila gdziestam Vogue, co zdarzalo sie dosc czesto i przekrecajac sie na lozku wykrzesala z siebie:
- to ja ide sie przebrac, aha.
i wstala z lozka, niechetnie, ale wstala i poszla zalozyc ta mega paryska sukienke.
- czas sie przejsc - powiedziala i rzucila w niego poduszka.

juz widziałam!!!!!11 zresztą eda dorwał fryzier i wyglada jak pol dupy zza krzaka, klikklik.
on jak on, po podróży samolotem niezbyt chętny był gdziekolwiek iść, ale chyba po to się przyjechało, żeby chodzić, a nie spać i zwiedzać hotelowe łózka. aha, musze cie zasmucic, ale jutro w nocy wyjezdzam do niedzieli, hm. odrzucił atak poduszki, znaczy odrzucił do niej, i wstał z łózka przebrać się w świeże polo, bo jak to tak.
- okej - zameldował się stając obok niej.
porobiłabym jakieś spacerowe bajeryy, ale nie moge dodać takich zakładek.

hm, nie wiem co mogła robić saszka, ale jej nie było w pokoju, razem z gore który siedział na balkonie paląc jointa, ale jego pokój przerwał telefon. dajmy na to od mamusi jego kumpla, potem od samej rodzicielki gorego. no nic, wstał, spakował się na szybko, wziął kartke i napisał na niej, że 'przepraszam, musiałem wyjechać na trochę do uk, coś niezbyt dobrego się dzieje, wynagordze ci to jak wróce' i położył to gdzieś na jej poduszce, gorzej będzie jak pokojówka ją wyrzuci. kartke, nie sasze. no i pojechał, wróci w poniedziałek, razem ze mną.